...::: Dzienniki z Krain Dymu :::...

...::: Dzienniki z Krain Dymu :::...
To boldly go, where no man has ever been before....

czwartek, 6 stycznia 2011

Obraz i kino 3D, część 1.

czyli to co liznąłem sam się bawiąc tym tałatajstwem. 
no to zaczynamy.


3D nie jest zwykłym oszustwem dla mózgu. Odwołuje się ono do różnych sposobów wmówienia oku, że dostaje obraz tak, jak w życiu. Sama idea pojawiła się już bardzo dawno, gdyż stało się to dość oczywiste, nawet dla średnio oświeconych umysłów, że ciężko człowiekowi widzieć obraz przestrzenny, kiedy zasłoni sobie jedno oko (albo wybije je łyżeczką od hebraty). Wniosek następujący jest raczej prosty: do widzenia w trójwymiarze potrzeba nam obu oczu. Obraz, który odbieramy lewym okiem, jest trochę inny niż ten, który widzimy prawym. Można to zobrazować bardzo prostą zabawą. Przymknijmy lewe oko i weźmy coś do dłoni. Coś, co ma jakis napis i jest okrągłe – tak, chodzi o butelkę. Dla przykładu z piwa Tyskie. Ustawmy ten napis przed siebie, ale tak, by literka T była już „na zakrecie” i lekko znikała. Zamknijmy teraz lewe oko, a otwórzmy prawe. Literki T juz prawie nie powinno być widać, a przed nami powinien widnieć napis „yskie”.
Nie jest to nic nowego, ale prowadzi do banalnej wręcz konkluzji: jeśli znajdziemy sposób, by dostarczyć dla naszego lewego oka obraz przedmiotu, robiony z pewnego miejsca, a dla prawego z miejsca oddalonego minimalnie w prawo w poziomie – przypominającego rozstawienie naszych oczu – powinniśmy widzieć obraz w trójwymiarze.
Teoria brzmiała ładnie, zaraz się też wzięto za wykonywanie takich fotografii. Dwa obrazy przesunięte lekko w pionie wobec ekranu dla siebie. Zobaczmy ten, jakże stary przykład.



. Taki widok jest zwany stereoskopowym, dwa obrazy, dla prawego i lewego oka. Dobra, materiał już mamy, teraz pozostaje pytanie, co z tym zrobić dalej? Jakimś sposobem musimy dać lewy obrazek dla lewego oka, a prawy dla prawego, a potem grzecznie wytłumaczyć naszemu mózgowi, by uznał to za jeden widok i nałożył je na siebie.
Sam osobiście od dziecka mam pewną .. nazwijmy to wadę, choć sam uważam to za niezwykle przydatne. Mogę robić dowolnego zeza, rozbieżnego, kontrolowanego odnośnie siły jak i długości, po czym wrócić oczami do normalnego stanu. Tym sposobem, gdy widze takie dwa obrazy, robie lekkiego zeza, najeżdżam jednym obrazem na drugi i poprostu widze widok w trójwymiarze. Dla większości osób sprawa jest trudniejsza.
Rozumowanie jednak szło dobrym tokiem. Kiedy człowiek robi zeza widzi dwa obrazy. Jeśliby tak wymusić zeza, można by nałożyć na siebie te dwa zdjęcia... Więc w wielu książeczkach dla dzieci, gdzie były właśnie takie obrazki kazano przystawić nos bardzo blisko kartki, skupić się na środku, potem oddalić powoli zwrok i niekiedy wychodził zez. W ońcu pojawił się pomysł by użyć znanej juz całkiem dobrze nauki zwanej OPTYKĄ (czyż fizyka nie jest w rzeczywistości królową nauk? ) oraz soczewki, które zakrzywiały odbite światło od obrazków tak, że dochodziły pod innym kontem i w efekcie nakładały się na siebie.
Moi mili, wierzcie mi lub nie, ale do dziś dnia w każdym miescie spotykam takie zabawki, które po rozlożeniu są soczekawkami , a na końcu maja taki wlasnei obrazek i widać 3D.
Całkowicie równolegle, zanim bawiono się soczewkami, a zez męczył oczy wybitnych fotografów, paru ludzi bawiło się w tworzenie takich sekwencji filmowych, które widać na poniższym gifie. Nie wiele z tego jest w 3D, ale sprawia lekkie tego wrażenie. Ha! Ten pomysł i ideologia przysłużyła się do stworzenia profesjonalnego obrazu 3D jakim dzisiaj jest shuttering. 
(kliknij  na zdjęcie , a zobaczysz ruchomego GIFa, sposób na 3D, który wspomniany jest powyżej.  efekty są słabe, ale to dopiero początki)

No i wkońcu nadszedł przełom. Przecież można odizolować nałożone na siebie obrazy, prawy i lewy filtrując je w jakiś sposób. Ale jak? Otóż jeśli nałozone na siebie obrazy różniłyby się, np tonacją kolorów, można by je selekcjonować za pomocą kularów. Tak właśnie powstały anaglyphy. Nałozone na siebie obrazy dla lewego oka w kolorze czerwonym, a dla prawego w zielonym, dzięki okularom tak właśnie je filtrującym dawały już dobry i mocny, zależnie od udanego zdjęcia i nałożenia obraz trójwymiarowy, który nawet zdawał się wychodzić z monitora (zdjęcia).

Z tej technologii korzystano przez bardzo długi czas. Sam pamiętam komiksy z kaczora donalda, do kina weszło parę filmów robionych tym właśnie sposobem, w tym Mali Agenci 3D, po Shreku wszedł 15minutowy Shrek 3D, który z podziwem oglądam dzisiaj na komintorze mojego komputera...
Zaszły w niej niewielkie zmiany. Z czerwono zielonych na czerwono cyanowe, a potem jeszcze turkosowo zoltawe (tutaj przyznam się juz nie pamiętam).
Jednak przygoda z tym miała się dopiero zacząć, a technologii opatentowanych przez liczne koncerny miał nastąpić wysyp, głównie za sprawą kina IMAX oraz paru dziełom, gdzie AVATAR odegrał znaczącą rolę dla kinematografii 3D.
Za tydzień ciąg dalszy.
Jeśli kogoś interesują moje anaglyphowe dzieła 3D dla okularów red-cyan zapraszam do

Pozdrawiam!!
Atamano.

ps. zdjęcia przerobione przeze mnie. 

2 komentarze:

  1. Coś rozumiem. A to dużo, jak na kogoś kto nic a nic nie rozumie z fizyki :D btw. jeśli zmienisz styl pisania choćby o jotę, to nie będę tu przychodzić :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Filmik na youtube fajny, a nawet super fajny z tym podkładem muzycznym !

    OdpowiedzUsuń

To boldly go ...

To boldly go ...
where no man has ever been before....