Dzięki własnej zaparczywości udało mi się zwiedzić ostatnio niesamowitą ilość muzeów, które sprawiły, że spoglądam na moje miasto zupełnie inaczej, a mój osobisty licznik poziomu kulturoznastwa wzrósł pięciokrotnie. Cóż, nadal nie odwiedziłem chyba najważniejszego i największego, czyli muzeum na wawelu oraz nad sukiennicami, ale tam już kiedyś byłem, więc uznajmy, że to jeszcze da się zaliczyć.
Notka ma być pierwszą częścią o historii Krakowa, zatem skupię się głównie na czterech muzeach.
- Brama Floriańska
- Ratusz
- Rynek podziemny
- Muzeum archeologiczne, wystawa w podziemiach.
Kolejność jednak zmienię i zacznę od opisu rynku podziemnego, który muszę przyznać zyskał się z moją ogromną aprobatą, a nawet jeśli miał być czymś w rodzaju kiełbasy wyborczej pana Majchrowskiego dla zbliżających się wówczas wyborów, przyznam, że całkiem smaczną. Znajdą się i tacy, którzy będą chcieli narzekać, ale przyznam szczerze, że w Rynku Podziemnym nie czułem się znudzony ani zmęczony, a ilość interaktywnych bajerów przyciągała nie tylko nas, ale również i dzieci. Największym jednak szokiem było zobaczenie małej istotki, która biega od ekranu do ekranu i bawi się wszelkimi gierkami czy informacjami na nich dostępnymi, a była to niska, niesamowicie posunięta w latach kobieta, która by sie poruszać używała laski. Podziwiam. Zdobycie informacji gdzie się rejestrować, jak tą rejestrację uiścić, dojść i przebić się przez stado wygłodniałych turystów, którzy uformowali kolejkę przypominającą tą, kiedy na miasteczku studenckim rozwalali darmowe piwo do darmowego obiadu (ilość ofiar śmiertelnych poprzez zadeptanie liczy się w setkach), wywołało u mnie spazmy nerwów i bukiety przekleństw, a co dopiero dla starszej kobiety...
Wejście do muzeum może wprowadzić w zakłopotanie. Bo oto w drzwiach wita nas stara ulica krakowa, na której ludzie ubrani jak ci w średniowieczu przechodzą przez kramy i stragany, głośno rozmawiając w tle bardzo klimatycznej muzyki granej na skrzypcach, lirze i flecie. To jednak pierwszy z bajerów. Ściana pary wodnej, na który rzucony jest obraz z projektora. Przechodzi się przez nią jak przez mgłę (na młot Morradina, ona jest parą!). Następnie przed nami widnieje już sam środek. Sufit nie jest wysoko nad nami. Po prawej widze grupkę ludzi skaczacych w pewne miejsce na podłodze. Zaciekawiony podchodzę i widzę, że z projektora na suficie rzucony jest obraz przypominający taflę wody na ziemi. Ludzie skacza do niej, a ta zaczyna falować i malować rysunki, dokładnie tam, gdzie oni staną. To początek, dalej mamy gabloty z licznymi wykopaliskami. Starymi monetami, denarami i groszami Krakowskimi, spinkami... ot takie małe ciekawostki. Przy każdej wystawie, może warto o tym wspomnieć jest dotykowy ekran, przy którym w wielu językach możemy poczytać na temat każdej wystawy. Co jakiś czas na ścianie, na podłodze lub innych miejscach mamy puszczony krótki filmik, który ma nas przenosić w czasy średniowiecznego krakowa.
W pewnym miejscu mamy pod ziemia, za szyba zrobioną mapę europy z ważnymi miastami oraz budowlami. Kiedy stanie nad Krakowem słyszymy hejnał, kiedy nad Gdańskiem śpiew mew i morze itp. Gdy się idzie dalej, ruinami starych ulic Krakowskich dostrzegamy dużą wagę. Gdy się na niej stanie, druga osoba włącza na monitorze przelicznik na różne miary cięzkości w dawnych jednostkach. Tak dla przykładu ja ważę 4 funty Krakowskie a 264 funty angielskie.
W Sali dla dzieci znajdują się gry komputerowe, stare zabawki drewniane oraz łamigłówki. Jednak jest też duży ekran z jakimiś drzwiczkami. Gdy poprosi się obsługę, puszczają przedstawienie....
LEGENDA O KRAKOWIE (mechaniczny, biały kruk siedzący obok ekranu zdaje się być narratorem, gdyż jego dziób rusza sie zgodnie z narracją) jest dziwną wersją bajki mi znanej jako Szewc Dratewka, albo legenda o smoku wawelskim. Koncentruje się też na umiejscowieniu miasta, oraz na bohaterskim i wielkim królu Kraku, który był na tyle niesamowity, że jakimś sposobem umiał gaworzyć z krukami! Mało tego, własnymi rękami zabił smoka, więc ręki swojej córki żadnemu szewcowi dawać nie musiał.Tutaj nalezy wspomnieć jednak, że forma bajki jest niezwykle ... jakby to powiedział Spock, fascynująca. Oprócz projekcji obrazu na ekranie, widzimy zmechanizowane postacie, lalki sterowane komputerowo, np Kraka, czy wzgórze wawelskie, kruka a przede wszystkim SMOKA, który mógłby być nieco bardziej przerażający, ale dla dziecka to na pewno ciekawy sposób opowiadania bajki.
Co do Kraka wracamy do niego po zwiedzeniu Kramów bogatych i biednych, licznych prezentacji co do historii Polski i Krakowa, kiedy zasiadamy w jednej z 6sciu sal kinowych, gdzie puszczane są w kółko trwające średnio 25minut filmy dokumentalne. Każda sala to kolejna epoka historii dla Krakowa, a przed salą są ekrany z podobiznami królów Polskich, którzy jak nas widzą mrugają do nas, machają albo robią głupie miny. Krak po śmierci został pochowany zgodnie z obrządkiem staropogańskim, a ludzie usypali mu grób, który znany jest dzisiaj jako kopiec Kraka. Późniejsze kopce były robione właśnie na wzór tych z obrządków słowiańskich. W filmie pokazana jest inscenizacja pogrzebu, a późniejszych bardzo ciekawie pokazany m.in. napad turków na podgrodzie Krakowskie.Są także odtworzone domostwa miszkańców średniowiecznego krakowa. Mamy dla przykładu pracownie złotnika, alhemika oraz kowala. Mamy zrekonstruowaną wioskę pod krakowem ,która uległa ogromnemu pożarowi, a za nią na ekranach tli się ogień, w tle słychać płomienie i krzyki. Przed tym wszystkim stoją hologramy z różnymi budowlami.
Gdy podejdziemy z mapą podziemi, przystawimy do ogromnego ekrani z kamera znaczek na niej, wyświetli nam się obraz nas samych trzymających trójwymiarowy projekt np kościoła Mariackiego.
Możemy tez podziwiać zmiany zachodzace w wielu budowlach Krakowa na przestrzeni dziejów.
Gdy podejdziemy z mapą podziemi, przystawimy do ogromnego ekrani z kamera znaczek na niej, wyświetli nam się obraz nas samych trzymających trójwymiarowy projekt np kościoła Mariackiego.
Możemy tez podziwiać zmiany zachodzace w wielu budowlach Krakowa na przestrzeni dziejów.
W podziemiach znajduje się także winiarnia, restauracja i sklep z pamiątkami. Zwiedzanie uprzyjemniają nam małe akcenty i gierki (jak np. Gra w archeologa, gdzie odkopuje się z piasku znaleziska).
Zwiedzałem 5h i chętnie wrócę tam jeszcze raz dokończyć, gdyż nie wszystko się dało, a czas, nauka i późna pora nagliły.
W jednej z następnych notek opiszę jakie informacje historyczne wyniosłem ze zwiedzania tego i w/w miejsc.
Atamano.
Bardzo realistyczny opis , cieszę się niezmiernie że dzięki Twojej relacji chociaż w ten sposób mogłem zwiedzić to czarowne miejsce i poczuć się że jestem tam z Tobą .Masz wielki dar przekazywania tego co widzisz i czujesz innym.Czekam na kolejne felietony i relacje kochany Krakusie. Pozdrawiam - artat
OdpowiedzUsuńNastępnym razem weź mnie ze sobą. Każda fanka marzy o robieniu tego samego, co jej idol :)
OdpowiedzUsuńweź się za pisanie takich rzeczy za kasę :P marnujesz się...wiesz?
OdpowiedzUsuńMieliśmy iść ! Teraz po Twoim opisie " Musimy iść!!!! " SUPER! Tak trzymaj i pamiętaj: " nie ilość, a jakość ok? "
OdpowiedzUsuńRewelacyjnie opisałeś to miejsce.I teraz wiem,że chcę to zobaczyć na własne oczy.Masz fantastyczną lekkość stylu-to wielki dar i nie zmarnuj tego.Pozdrawiam i czekam na dalsze komentarze.
OdpowiedzUsuńPopieram Artura komentarz, bardzo ladnie i realistycznie napisany opis!
OdpowiedzUsuńInteresujaco opisujesz ten swiat ktory widzisz, ciesze sie ze dzieki twoim opisom moge go dzielic razem z toba!
Czekam z niecierpliwoscia na kolejne wpisy!
I mam nadzieje ze jak przyjade do Krakowa to oprowadzisz kuzynke po tych muzeach i bedziesz moim przewodnikiem! =)
Pozdrawiam Lullu =)
Z przyjemnością czytam Twój blog. Widzę Cię Paweł troszkę inaczej niż dotychczas. Pisz dalej, będę czytać.
OdpowiedzUsuń