...::: Dzienniki z Krain Dymu :::...

...::: Dzienniki z Krain Dymu :::...
To boldly go, where no man has ever been before....

niedziela, 9 października 2011

SELINEA, GNIEW NATURY

             Zakon Płonącej Gwiazdy – strażnicy porządku natury, spokoju i ładu na świecie. Niewielka grupa magów, ezoteryków i druidów strzegąca zasad i pogłębiająca wiedzę astrologiczną oraz magiczną, dla poznania i wiedzy i dla dobra ludzkości. Na ich czele idealista Marvinus, potężny mag, który okiełznał magię wyższej sfery astralnej, tzw Piąty Krąg , Magie Gwiazd. Razem z nim jego uczniowie, w tym Teorgiusz, zdolny, o niebywałej i nieziemskiej ilości energii i mocy, łaknący potęgi i władzy.
            Lecz wszystko ma swój koniec – Teorgiusz zbuntował się przeciwko pobłażliwemu podejściu do magii swojego mistrza, razem z innymi unicestwił Zakon i stworzył swój własny, Zakon Cierni, który w przyszłości miał objąć władzę na świecie i stworzyć na nim Nowy Porządek – antyutopijny świat, gdzie ludzie są tylko bateriami, lub marionetkami we władaniu magów.
            Tak oto zaczyna się historia, która kończy się ponad pół tysiąclecia później – a początek końca datuje się na narodziny Araviela Vougt i Yeskaffa Cassenno, których burzliwe losy i przygody doprowadzają wkońcu do stawienia czoła rosnącemu w potęgę Zakonowi Cierni, oraz odnowienia i odtworzenia nie istniejącego już od stuleci Zakonowi Płonącej Gwiazdy. Rozpoczyna się walka o przeżycie, o władzę, o kontrolę nad magią i nad światem, o miłość i przeciw zdradzie.
            Czy garstka początkujących Gwiazdorów może sprzeciwić się potężemu Zakonowi Cierni? Co wiąże Araviela z uczniem Marvinusa, Teorgiuszem? Kim zostanie Yeskaff, kto to Selinea i kim jest tajemniczy mag, który opowiada nam tą historię, sam nazywając siebie potężnym magiem?
           
            Tak oto zaczynam kampanię reklamującą powstającą wciąż książkę, która ma się już ku końcowi – bo trzecia księga jest prawie gotowa i po licznych i żmudnych poprawkach dzieło to ujrzy światło dzienne. Poniżej zamieszczam drugi fragment, tym razem z drugiej księgi, nazwanej Nowy Porządek. Jak zwykle licze na komentarze i oceny.


Fragment książki PŁONĄCA GWIAZDA, księga druga „Nowy Porządek”, fragment rozdziału "Burza Akady, oraz Gniew i Zemsta Natury"
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------

     Piach zawirował w powietrzu tworząc najprzeróżniejsze formy i kształty, zawibrował i uderzył z takim impetem, że nikt nie zdążył wydać nawet krótkiego stęknięcia. Po chwili atak się powtórzył i wszyscy zaczęli się rozbiegać, łącznie z Aravielem, w celu uniknięcia kolejnych ciosów, lecz był to daremny wysiłek. Zniknęły demony Behranta, gdyż żaden z nich nie był w stanie nawet się skupić by odeprzeć ataki.

- Odwrót! – wychrypiał Araviel, sam przewalając się i lądując na twarzy. Co się działo?! Tak potężnej magii nie znał ani on, ani Yeskaff. Ba! Nawet sam mistrz Fenri uciekałby ile sił w nogach przed tym żywiołem.

     Nie mógł jednak nie zauważyć, że cokolwiek ich atakowało, czy był to mag z Zakonu Cierni czy jakiś demon, nie chciało ich zabić. Rzucało w każdą stronę, zadawało ból, raniło, ale nie śmiertelnie.

Podniósł się, niepewnie stając na nogach i od razu spostrzegł lecący w jego stronę słup piachu. Wyglądał raczej jak ogromny, zmieniający formę głaz i tak też zapewne by mógł zranić ciało maga, lecz musiał się skupić. Miał ułamek sekundy przed kontaktem.

Wystarczyło.

     Niemal machinalnie jak przy treningach w Zakonie Cierni z mistrzem Fenrim, wyciągnął przed siebie laskę, a ta zabłysnąwszy rozpostarła złotą aurę wokół niego. Piach nie przebił się przez osłonę i rozprysł. To dało mu wystarczająco dużo czasu na podjęcie działania. Zaczął szybko i niezwykle celnie atakować potężnymi, magicznymi kulami ognia każdą „piaskową pięść”, która leciała w jego stronę lub w stronę jego przyjaciół. Kątem oka spostrzegł Tyralewzkiego stojącego za osłoną Azermutu, chowający się za tą barierą niczym tchórz. Stał zaniepokojony. A może to był strach?

Działania maga pozwoliły stanąć na nogi reszcie Płonącej Gwiazdy i zacząć się bronić. Za Behrantem ponownie pojawiły się demony, tym razem wyglądające niczym gęste opary i dym z ogniska, a Derrek i Yeskaff tworzyli osłonę. Carol zaczął atakować żywioł piasku naładowanymi energią, gołymi pięściami i z wyrazem bólu na twarzy oraz krwii na skroniach rozbijać ich skupiska.

Nie wiele brakowało by ocenić to jako skuteczną defensywę, lecz wszystko się nagle skomplikowało.

- Zabij ich! – krzyknął Tyralewzki, nie wiadomo do kogo.

Ziemia ponownie się zatrzęsła i w przeciągu paru chwil zostali otoczeni, odcięci poprzez  bardzo wysoki mur z piasku. W końcu wszystko się uspokoiło.

Zapadła cisza.

- Co teraz? – wyszeptał cicho Jarr, który miał przetarty prawy policzek niemal do żywego mięsa, a szary piach lepil się do jego mokrych od krwii części ubioru i ciała.

- Cofnij się – poradził Yeskaff dostrzegając dopiero teraz jego stan.

Wtedy powietrze zawibrowało.

- Teraz się poddacie i odejdziecie stąd – głos był co prawda kobiecy, ale zabrzmiał bardzo potężnie i przerażająco.

- Yariel! – krzyknął Araviel – Przestań cały czas tchórzyć i chodź nam pomóc!

Demon wiedzy i poznania pojawił się i skrzywił niemal momentalnie.

- Nie boje się – odparł nieco obrażony , rozglądając się po piaskowej osłonie, w której zostali uwięzieni – Ale nie mam raczej jak wam pomóc.

- Co to jest? – zapytał mag – Czy to jakiś demon, którego nie znam?

Yariel zamknął oczy.

- A niech mnie .... – zaczął, lecz mu przerwano.

- Odejdźcie! – kobieta krzyknęła intensywniej, a ściany piasku aż zadrżały od siły jej głosu.

- Możesz z nią porozmawiać. – poradził Yariel.

- Pokaż się! Porozmawiamy! –kiwnąwszy głową krzyknął Araviel.

Zapadła cisza. Nie na długo.

- Nie! Odejdźcie, nie zniszczycie jedynej ostoi życia i natury na tym pustkowiu! – czy mu się wydawało, czy ten głos był teraz nieco.. przyjemniejszy?

- My nie chcemy go zniszczyć! – krzyknął Yeskaff i już chciał zaprezentować się jako Strażnik Praw Natury, kiedy z ziemi wyrósł ogromny słup piachu i uwięził Araviela. Trzymał go na paręnaście metrów nad ziemią, dając możliwości koordynacyjne tylko głowie. Mag cicho zaklnął.

- Odejdźcie teraz albo on zginie!

Nie miała czasu na odpowiedź. Ogromny huk i tumany kurzu otoczyły wojowników. Coś zaryczało przebrzydle i przebiło mur oraz słup trzymający Araviela. Spomiędzy tego wszystkiego wyłonił się złoty pysk potwora, a słońce odbijające się od jego łusek oślepiło walczących.

- Złota! – zakrzyczał Araviel i już oswobodzony wskoczył na smoka – Zawsze wiesz kiedy się zjawić.

Kiedy opadł piach na placu stała Złota z Aravielem na plecach, Jarr, Yeskaff, Derreck, Behrant, Yariel, Carol oraz ONA.

- A niech mnie – jęknął cicho Araviel i miał rację. Kobieta, która pojawiła się nagle po ataku smoka na piaskowe więzienie, zapierała wdech w piersiach. Była raczej niska, niezwykle zgrabna. Stała opierając jedną rękę na kształtnym biodrze, trzymając drugą na wyprostowanym udzie, opatulonym brązową skórą z łuskami jakiegoś zwierza. Zgrabne nogi wieńczyły małe stopy, ubrane w dopasowane, lekkie pantofelki, w tym samym kolorze.

     Ważniejsza była jednak twarz i cała jej otoczka. Piękne, duże , srebrne oczy towarzyszyły, małym, lecz seksownym ustom, a wszystko to otaczały nieziemsko bujne włosy o dwóch kolorach. Bliżej twarzy falowały się, a miejscami nawet kręciły koloru czekolady ze śmietaną, jak to zauważył Araviel, gdyż pamiętał ten specjał jeszcze z dzieciństwa i królewskiego dworu, a niezwykle długie i białe jak śnieg, idące we wszystkie strony otulały resztę głowy, ramiona i zasłaniały plecy.

- Jestem Selinea Gniew i Zemsta Natury, Piąta z Pradawnych Dusz Przyrody. – powiedziała, a tym razem jej głos brzmiał melodycznie i miękko.

4 komentarze:

  1. Troszkę trudny temat sobie wybrałeś do rozwinięcia , ale wychodzisz z niego jako zwycięzca .Czytam z prawdziwą ciekawością i czekam na dalszy rozwój sytuacji.Masz fascynujące pióro , które naprawdę wciąga - więc korzystaj z niego - gratuluje i czekam na więcej - Artat

    OdpowiedzUsuń
  2. Szczerze ! Czytam, żeby wyłapać błędy. Oczywiście jak zwykle czepiam się stylistyki, piszesz tak szybko jak myślisz, to chwalebne, ale czasami zrozumiałe tylko dla ciebie. Najważniejsze jest jednak to, że parokrotnie musiałam wracać do przeczytanego tekstu,który mnie na tyle wciągnął, że zapomniałam jakie było moje założenie.Tego rodzaju literatura była dla mnie zawsze trudna, ale powoli zaczynam zmieniać zdanie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Atamanie!
    Kobieta zapierała dech, nie wdech w piersiach. To tak przy okazji :P
    Marvin chyba za bardzo kojarzy mi się z Merlinem. No chyba, że to zabieg celowy.
    Trudno mi wypowiedzieć się w jakiś bardziej rozbudowany sposób o Gwieździe, bo to za krótkie fragmenty. Tak czy inaczej książka zaczyna mi się podobać. Masz lekkość pióra i dobrze rozwiniętą wyobraźnię, czego Ci zazdroszczę.
    Niestety nie jestem w stanie obiektywnie oceniać postaci kobiet i ich opisów choć znam się na nich pod różnymi względami.
    Podsumowując: czekam na książkę, albo większe fragmenty, bo to, co jak na razie dajesz to nic. Ale fajne to nic :)

    wać

    OdpowiedzUsuń
  4. No, wreszcie jestem! Zacznę od wpadek i powtórzę jak mantrę: wolniej, uważniej. Kilka przykładowych błędów małych i dużych (nie wyłapywałem wszystkich, jak będziesz chciał to zrobię uważną korektę):

    Razem z nim jego uczniowie, w tym Teorgiusz, zdolny, o niebywałej i nieziemskiej ilości energii i mocy, łaknący potęgi (i/ORAZ) władzy. – za dużo „i”.

    oraz odnowienia i odtworzenia nie istniejącego już od stuleci Zakon(U) Płonącej Gwiazdy.

    Rozpoczyna się walka o przeżycie, o władzę, o kontrolę nad magią i nad światem, o miłość i przeciw zdradzie. – niezbyt fortunne zakończenie: walczyć można ze zdradą, nie przeciw zdradzie. W tym kontekście w ogóle wywal te zdrady.

    ------------------------------------------------

    Wyglądał raczej jak ogromny, zmieniający formę głaz i tak też zapewne by mógł zranić ciało maga, lecz musiał się skupić. - ??? nie rozumiem…

    gołymi pięściami i z wyrazem bólu na twarzy oraz krwii na skroniach rozbijać ich skupiska. – „oraz krwią na skroniach”, nie chodzi przecież o wyraz krwi ;)i literówka w owej posoce.

    a szary piach lepi(l) się do jego mokrych od krwi(i) części ubioru i ciała. – lepił i krwi, Brachu ;)

    Wtedy powietrze zawibrowało. – niby Oki, ale drugi już to powietrze wibruje. Nie wolałbyś aby zawirowało?

    - Yariel! – krzyknął Araviel(.) – Przestań cały czas tchórzyć i chodź nam pomóc!

    - Nie boje się – odparł nieco obrażony , rozglądając się po piaskowej osłonie, w której zostali uwięzieni(.) – Ale nie mam raczej jak wam pomóc.

    Co to jest? – zapytał mag(.) – Czy to jakiś demon, którego nie znam? - i znowu kropeczka. Sprawdź pod tym kątem tekst.

    - Możesz z nią porozmawiać() – poradził Yariel. – jak na złość, tu bez kropeczki ;P

    - Nie! Odejdźcie, nie zniszczycie jedynej ostoi życia i natury na tym pustkowiu!
    OD AKAPITU
    Czy mu się wydawało, czy ten głos był teraz nieco.. przyjemniejszy?


    Okey, to fragment tylko więc trudno powiedzieć o nim coś więcej, ale zasadniczo jest ciekawie, miejscami jednak zbyt chaotycznie i łatwo się zakręcić. Nie mniej jednak historia zapowiada się frapująco, podobnie jak postać magiczki ;) A, i pewnie detal, ale ja cenię detale - podobają mi się imiona; charakterystyczne i zapadające w pamięć oraz zwyczajnie ładne.

    Pozdrowienia z serca kniei

    SzW.

    OdpowiedzUsuń

To boldly go ...

To boldly go ...
where no man has ever been before....