...::: Dzienniki z Krain Dymu :::...

...::: Dzienniki z Krain Dymu :::...
To boldly go, where no man has ever been before....

środa, 5 października 2011

Powrót


Co? Dalej tu jesteście? Ha, cóż, tak racja, tylko sobie mogę zarzucić opieszałość i lenistwo... Cóż, wynikły też rzeczy mniej przyjemne, które nie tyle co uniemożliwiły mi kontynuowanie tego bloga, co po prostu zabrały całą z tego przyjemność - a biorąc pod uwagę, że czytelnikami moich marnych wypocin jest głównie rodzina i przyjaciele, to radość była moją jedyną i jakże sycącą gratyfikacją.
Teraz jest wracam i nadal będę raczył was wykładami na tematy techniczne, muzyczne, filozoficzne oraz społeczne, przedstawiając wizję swojego utopijnego świata.
Weźcie zatem piwo, herbatę czy papierosa do ręki i wróćmy do naszych baranów. A wracać jest do czego - bo oto za nami przegenialny koncert zespołów folkowych i pirackich, czyli Arkony, Alestorm i Turisasu. Oto za nami liczne historie i przygody z mazurii oraz liczne nowinki technologiczne. Od czego zacząć? Oczywiście od polityki! Przed nami wybory, więc zagłębmy się w postać partii, na które możemy głosować, zastanówmy się jakie poglądy one sobą przedstawiają i kogo wybrać!

..

Wybaczcie, nawet mnie to rozbawiło. Polityka zawsze będzie taka sama. Przynajmniej dla mnie. Zajmijmy się czymś pożytecznym, albo przyjemnym, a nie rozgryzanie problemów, która partia okrada nas najmniej.

Jak już niektórym może to być wiadome powstaje i jest w jak najlepszym rozkwicie moje największe dotychczas dzieło, Płonąca Gwiazda.

Poniżej zamieszczam fragemtn TRZECIEJ księgi, przedstawiający naukę , a właściwie jej mały początek młodego Justyna od Araviela, arcymaga Płonącej Gwiazdy. Pierwsze dwie księgi są już w facie poprawiania, trzecia jest prawie skończona. W następnej notce przybliżę mniej więcej uniwersum mojego dzieła i wyjaśnie fabułę, teraz zamieszczam pewnie tajemniczo i magicznie wyglądającą zajawkę.


Fragment trzeciej Księgi "Płonącej Gwiazdy" z rozdziału trzeciego pt "Nauka". 


---------------------------------------


     Słońce delikatnie przebijało się przez gęste korony drzew i chowało się za nimi coraz bardziej, robiąc to powoli i z gracją. Poczułem chłodny powiew wiatru na swoim karku i przeciągnąłem się.

- Teoria Magii – obwieścił nagle Araviel – Zaczynamy od niej, bo masz zostać magiem i kolejno nabywane zdolności będziesz właśnie pod to układał.

Siedziałem na grubej gałęzi, która niczym stary wąż kładła się na ziemi , po czym znów wznosiła do góry razem już z macierzystym konarem. Piękne było to drzewo i służyło też jako wygodna ławka.

- Teoria, nie praktyka, bo narazie nie umiesz nic, co mogłoby ci w tym pomóc. – kontynuował -  Po teorii nauczę cię ćwiczyć i kontrolować swoją czakrę, z tą umiejętnością poznasz podstawy ezoteryki i astrologii , by zacząć demonologię i magię , a skończyć na Magii Piątego Kręgu.

- Czym się różni magia od Magii Piątego Kręgu? – zapytałem.

Spojrzał na mnie, najwyraźniej zadowolony, że nie tracę uwagi. Nie miałem zamiaru, czułem jak z ekscytacji cały drże. Łaknąłem każdego kolejnego słowa.

- Przez stulecia wiadomo było, że magia opiera się na czterech kręgach – rzekł wzniosłym tonem i spojrzał na mnie uważnie, po czym wyciągnął dłoń gotów by zacząć coś odliczać -  Były nimi Krąg Ognia, Ziemi, Powietrza i Wody. Klasyczne żywioły, nic nowego, ale jakże trafne. Można było je mieszać by uzyskać hybrydy kręgów, tak dla przykładu by wywołać błyskawicę – ponownie na mnie zerknął, by upewnić się, czy zrozumiałem słowo „hybrydy”. Zrozumiałem.

Po chwili mówił dalej.

- Jednak wymarły Zakon Płonącej Gwiazdy , razem ze swoją klęską pociągnął za sobą informacje o Piątym Kręgu, którym posługiwał się tylko Marvinus, pierwowity założyciel Zakonu i nie pozwolił tej wiedzy przekazać nawet swojemu uczniowi, co w efekcie ocaliło chyba miliony istnień. Piąty Krąg to Krąg Gwiazd. Nazwa wzięła się dlatego, że energie z niego bierze się z innych przestrzeni astralnych, równoległych uniwersum i z gwiazd. To wszystko tworzy inne światy, do których my nie mamy wstępu, ale możemy je wykorzystywać. Tak dla przykładu nasze szybkie przenoszenie się z miejsca na miejsce to umiejętność przeniesienia się w jeden z tych światów na tak krótką chwilę, że ciężko to zauważyć i tam skierowanie się z powrotem do naszego, w inne miejsce, jako pokarm i siłę napędową dając naszą energię duchową, z czakr. Nadążasz?

Nadążałem, więc kiwnąłem pewnie siebie głową, bo chciałem usłyszeć dalszą część wykładu. Liczne księgi, rozprawy, algebra , historia i noce przesiedziane w czytelni w bibliotece ojca pomogły mi nieco wykształcić swój umysł na tyle, by nie czuć już teraz bólu głowy od napływu informacji.

- Więc skąd poznałeś piąty Krąg? – zapytałem widząc, że Araviel zawiesił się zastanawiając się co dalej mówić.

- Nieistotne. Chcesz poznać historię Płonącej Gwiazdy? A tak, zapomniałem, będziesz pisał książke o tym – znów zakpił – To opowiemy ci wszystko co pamiętamy z Yeskaffem, ale dużo później. W tym momencie skupmy się na nauce. Zatem...na czym my to... ah, tak! Czakry! – uniósł triumfalnie palec do góry - Czakry są to miejsca na ciele przepływu energii – wycelował we mnie ów palcem – Każdy z nas ma energię duchową, różnie w różnych językach nazywaną. Te czakry ją niejako magazynują i mogą przekazywać. Tą energią otwierasz bramy , czy kręgi magiczne, tą energią regulujesz siłę duszy i poznajesz świat astralny, tą energię magazynujesz do inkantacji demonologicznej. Masz całkiem sporą energię, nie tak jak moja, ale ja to jestem zupełnie inny przypadek i nie sobie zawdzięczam tę zdolność. Zatem zaczniemy od nauki kontrolowania jej. Mnie uczyli tego na Zamku w Cithel, lecz zarówno te ćwiczenia jak i praktyki dziadka Yeskaffa były oczywiście wyśmiewane, co nie zmienia faktu, że dzięki temu nie musiałem się uczyć tego, kiedy dostaliśmy w swoje ręcę księge z opisem stworzenia swojego demona.

- Tak powstał Yariel?

- Tak. Był eksperymentem i mimo iż nie nałożyliśmy na niego żadnych ograniczeń, smyczy, poza oczywiście byciem uzależnionym od naszych energii, zawsze był przy nas i nam pomagał. Jest częścią historii Walki Zakonów i wątpie by nam wyszło cokolwiek bez niego.

Kiwnąłem głową.

- Dobrze, w porządku, zatem kontrola czakr.... tak.... Zaczynajmy.

     Takim oto szybkim intensywnym wykładem zaczęła się moja historia, jako Maga Zakonu Płonącej Gwiazdy. 

3 komentarze:

  1. Fragment dobry, ale krótki. Cieszę się, że do nas wróciłeś, choć nas nie rozpieszczasz.
    Czekam na całą książkę!

    OdpowiedzUsuń
  2. w końcu :P już myślałam, że zarzuciłeś ten blog. Zgadzam się - fragment zdecydowanie za krótki :)

    OdpowiedzUsuń
  3. No to mamy wprowadzenie :) Dziwi mnie, że w trzeciej księdze zaczynasz jakby była to pierwsza. Chcesz opisać historię Zakonu PG, zostajesz magiem. O ile drugie jakoś wpisuje się w moje założenia co do formy i treści, o tyle pierwsze mnie zastanawia... O czym w takim razie będą traktować dwie pierwsze księgi? czyżby o przygodach Yariela i spółki?

    Czekam na kolejne fragmenty.

    SzW

    OdpowiedzUsuń

To boldly go ...

To boldly go ...
where no man has ever been before....