...::: Dzienniki z Krain Dymu :::...

...::: Dzienniki z Krain Dymu :::...
To boldly go, where no man has ever been before....

środa, 19 stycznia 2011

Niewiedza sprzyja błędnej krytyce .... cz1.

W pewnym momencie ewolucji, człowiek zorientował się, że jest organizmem myślącym, że potrafi poznawać, adoptować różne umiejętności i wykorzystywać je. Tym sposobem, rozwijając nabyte zdolności, poznając nowe, tworząc coraz więcej i coraz lepiej osiągnął wiele dobrego – powstało koło, rozwinęła się architektura, muzyka, powstało kino, teatr, film, cywilizacja, technika, komputery... Powstało też wiele złych rzeczy, używanych do zabijania, męczenia, katowania, ograniczania wolności, prania mózgu, jak karabiny, bomby atomowe, „Seks w Wielkim Mieście”, broń biologiczna, narzędzia tortur, propaganda, niewola...
Obydwie strony świadczą jednak o jednej ważnej rzeczy, którą nie trudno wywnioskować: człowiek jest osobą myśląca, inteligentną, kreatywną. Poznaje świat poprzez obserwację, tą obserwację przenosi na własny sposób do swojego życia. Tworzy technikę, upraszczając sobie życie, zadaje pytania i konstruuje odpowiedzi, by móc zrozumieć własny sens, odkrywa sztukę na tak wiele sposobów, by nie tylko uprzyjemnić sobie życie, ale by wejść często na sferę duchową samego siebie.
Powróciwszy jednak do głównego tematu debaty, gdzieś człowiek ubzdurał sobie, że skoro jest tak mądry i inteligentny, zna i wie wszystko. Nic bardziej błędnego: nie zna i nie wie wszystkiego, przeciętny człowiek, nazwijmy go „porostem” ze względu na swoją bezcelową egzystencję (bezcelowa egzystencja to zwyczajne życie, byle zarobić, coś zjeść, wyprokreować potomka, umrzeć i zostać pochowanym) wątpię czy wie chociażby 12% tego, co wiedzieć powinien, a to co wiedzieć powinien nie jest przecież wszystkim co może, a idąc dalej tą drogą, nie jest wszystkim co wiedzieć się da, gdy się bardziej o to postara.
Frazes postawiony w tytule notki to pierwsza część ciągu opowiadań o moich ukochanych rzeczach, które poznałem tak dobrze, że są jakaś cząstką mnie, a zasłyszawszy krytykę ze strony ludzi, którzy uznają się za inteligentnych (na młot Morradina! powiedziałem chyba to dość pochopnie, bo któż nie uznaje się za inteligentnego? Ponoć sama Jola Rutowicz uważa się za hiper-termiczną ładownię skondensowanego IQ), skręcało mnie w dołku. Zawsze kiedy tak jest, uspakajam się wewnętrznie, tłumacząc samemu sobie, niczym schizofrenik albo Gollum, że przecież warto wysłuchać argumenty z drugiej strony, postarać się je zrozumieć i jeśli okażą się sensowne poprowadzić wartą tego dysputę.
Tak więc jak powstaje błędne zdanie ludzie, którzy tak mocno przy nim ostają i starają się nam wmówić, że to coś , co tak kochamy, oglądamy, słuchamy, czytamy 60% każdego dnia od 15 lat jest inne niż to co my poznaliśmy i to właśnie ONI wiedza lepiej jakie jest to, co my znamy od tak dawna, a oni nigdy nie widzieli? Albo widzieli urywek? Ha! Zdziwicie się moi drodzy, ale droga, którą podąża ta farsa głupoty jest dziecinnie prosta. Zaczyna się od stereotypu. Jak powstaje stereotyp, każdy wie: uproszczenie ogółu rzeczy (które zawsze jest głupie, zawsze, a czemu to chyba jesteście na tyle inteligentni by odpowiedzieć sobie sami), przekazywanie go ludziom niczym łańcuszka na gadu-gadu i dodawania własnej inwencji. 

Stereotypy to ciekawa rzecz. Wchodząc na forum internetowe przeczyta się 40 na 50 wypowiedzi, jakie to stereotypy są złe, a w następnej notce jednego z jej autorów widzimy, jak bardzo dana opinia na jakiś temat wynika z braku wiedzy a znania właśnie jej stereotypu.
W tym momencie przepraszam, że tak zanudzam strasznymi ogólnikami, ale chce zrobić ten wstęp, który będzie wstępem do każdej kolejnej notki pod tym tytułem, nim przejdę to właściwego , pierwszego w niej tematu.
Zatem wracamy do naszych baranów, jak to mawiają Anglicy. Mamy zatem stereotyp. Stereotyp chodzi często wśród ludzi danej grupy. Ludzie dobierają się w paczki przyjaciół, które na ogól mają pasujące do siebie gusta i postrzegania świata. Toteż niektóre rzeczy docierają do nich właśnie na ten sposób, poprzez stereotypy. Dajmy na to, że mówimy o paczce ludzi kochających dyskoteki. Ludzie tam mogą być naprawdę różnej, że tak to nazwę kasty. Bawić się lubi każdy, nie każdy na ten sam sposób, ale bywa różnie. Toteż zazwyczaj wśród takich ludzi słyszy się stereotyp o muzyce metalowej: darcie mordy, hałas, brak melodii. Taki człowiek wróci do domu, puści sobie po północy MTV, przelatując inne kanały muzyczne trafi na teledysk Behemotha czy Vadera, który jest death metalem i black metalem  (niekoniecznie w tej kolejności) , jest ciężki, ostry, nie do zrozumienia dla kogoś kto szuka niemal operowych przeżyć metalowych jak ja, stwierdzi, że to metal i jego poglądy stereotypowe się potwierdzą. Nie będę się tu rozwodził na temat metalu i tego durnego stereotypu, bo o tym można napisać książkę, gnojąc każdego idiotę, który tak twierdzi (najprostszy przykład, moja notka o folk metalu  - jakaż ciekawa i ambitna muzyka, a nie jest to najambitniejszy z możliwych typów metalowej muzyki). 

A więc.....
Będę się tu rozwodzić o mandze i anime (anime to animacja, manga to komiks).   Kieruje tą notkę szczególnie do paru osób z mojego otoczenia, w tym do mojego Taty, który mam nadzieje poświęci parę chwil na przeczytaniu tej dalszej długiej dysputy i wyjaśnień oraz postara się zrozumieć, o co mi chodzi i czemu wolę właśnie te „chińskie bajeczki” (nóż się w ręce otwiera, co nie Zuziu?) niż amerykańskie czy europejskie produkcje (z małymi wyłącznościami, dla takich filmów jak Król Lew etc,etc.).
Po pierwsze założenie stereotypowe: chińskie bajki, duże oczy, nierealne kształty ludzi, dużo hałasu, ciężkie albo krwawe bajki.
Odpieramy po kolei.
Nie są to chińskie bajki, a japońskie. Po drugie bajka to serial animowany przeznaczony dla dzieci, który dorosły ogląda z przyjemnością tylko po to by znów poczuć się jak dziecko. Japończycy tworzą też bajki, albo nawet anime dla dzieci, ale nie taki jest cel. Anime ma być formą sztuki. Nie bajką. Wierzcie mi lub nie, ale znacznie prościej zebrać ekipę aktorów, kazać im poskakać, powiedzieć dwie kwestie, zrobić efekty na komputerze i mieć film akcji, niż zrobić to, co robią japońscy animatorzy. Nad jednym odcinkiem danego anime, dajmy na to takiego tasiemca jak Bleach pracuje ekipa ponad 200 osób. Mają tydzień na zrobienie rysunków, które są bardzo dokładne, prawdziwe i stylowe,

Naruto
Zadbanie o dynamikę obrazu (to jest jedna z ciekawszych rzeczy. Japończycy są mistrzami dynamiki. Anime ogląda się jak film akcji, walki, pościgi , strzelaniny są szybkie, bajeczne, dynamiczne, kiedy znowu jak się ogląda dajmy na to kreskówkę batmana ma się wrażenie, że batman wraz z Robinem ważą po 300 kilo i nie mogą się ruszać), oraz aktorów podkładających głosy i muzykę. Komputer stosuje się bardzo rzadko do anime. Kiedy w obecnej erze kreskówek z cartoon network albo podobnych stacji, człowiek ma trójkątną głowę, oko na nosie i rękę na brodzie (Fineas  i Ferb) a pies mieszka z dziadkami i boi się wszystkiego ( to jest wielki pomysł na fabułę) ludzie potrzebują całkowitej współpracy komputera by to zrobić. Żadna z bajek powstałych od trzydziestu lat, poza niektórymi wczesnymi hitami Disneya czy Warner Bros nie była robiona ręcznie. No może nie żadna, nie chce znów popadać w przesadę, mam tu dowodzić obiektywnie, że ja mam rację, ale jednak znacząca większość. Anime i manga to sztuka, ją ma tworzyć człowiek, ona ma być dokładna, ładna i dynamiczna, a nie prosta i byle do przodu. Dla porównania daje przykłady popularniejszych kreskówek z europy, które przyznam się lubię, a pewne dzieła z anime i mangi. Specjalnie daje przykłady takich, które lobię – bo teraz mówię o tym jak one wyglądają.





 








Sami przyznajcie, anime jest wykończone w każdym calu, bluzki maja zagięcia tam , gdzie normalnie człowiek by miał ,kieszenie, zapięcia, ozdoby, napisy na rękawach, odstające czasem nitki. Bajka ogranicza się nieraz do SYMBOLU że człowiek na coś na sobie. Kiedy kobieta w anime podskoczyła wysoko, albo się wywróci ,to wiatr może podwiać jej sukienkę, na brodzie, ustach, łokciu pojawiają się zadrapania adekwatne do wypadku....
Po drugie: duże oczy, nierealne kształty.
Skąd się to wzięło? Duże oczy? A owszem. Tu się zgodzę, dużo wczesnych anime, albo tasiemcowatych wywodzi się ze szkoły rysowania, gdzie ludziom dawano całkiem dużych oczu. Nie są przesadne, to nie są wielkie gały jak Scooby Doo kiedy się bał, z kropką w środku. Jeśli kobieta ma naprawdę większe oczy, to widać przepięknie zadbane tęczówki, refleksy światła na nich, pomalowane rzęsy, nieraz makijaż.



Nienaturalne kształty? A skąd to się wzięło? Większość poważniejszych anime ma tak naturalne kształty ludzi, fauny, flory, że to aż czasami dziwi. Odpowiednio proporcje, bardzo duża dbałość o szczegóły to coś, co właśnie wyróżnia anime. Poważne anime ,bo głupkowate zawsze się znajdzie. Ale nawet to głupkowate zdaje mi się być lepsze niż taki Finneas&Ferb. Anime ma się trzymać pewnych konwencji, Japończycy rzadko stosują ulubiony europejski motyw: gadające zwierzęta. U podwalin mangi można było to spotkać, potem jednak w coraz to poważniejszych produkcjach jedyne gadające zwierzęta, to np były magicznie zaklęci ludzi, lub demony, magowie.
Spójrzcie teraz proszę na swoją dłoń. Ile macie palców? Tak, pytanie nie jest trudne, ale ta matematykę zdają się zauważać poprawnie Japończycy rysując dłonie ludzi. W niezliczonej ilości kreskówek z ameryki i europy nie mogłem dojść do konkluzji, czemu rysownicy dawali ludziom cztery palce. Dobra, rozumiem , myszka miki, królik bugs, cztery paluchy w rękawiczkach najlepiej, to jakaś forma wizji, ale u ludzi? Może to jakaś oszczędność pędzla, nie wiem...
Po drugie dynamika włosów, ubrań... w europie istnieje tylko symbolicznie. Kiedy Mulan, czy Pocahontas pędzi na koniu ubranie powiewa tylko w miejscach do tego wyznaczonych , a włosy zdają się być jednolita formą zwisającą z głowy. Owszem, czasami są mokre, ruszają się, skaczą, ale zawsze razem. A jak spada na  twarz bohaterki kłębek włosów, który trzeba odgarnąć, zawsze jest grubości dwóch palców. W mandze i anime dbają o szczegóły w sposób, który czasami przynosi niemal erotyczne właściwości.
Teraz jeszcze jeden stereotyp zanim przejdę do opisywania pewnych anime, do których bardzo bym chciał zachęcić osoby postronne i nie znające tematu, które byc może przeczytawszy temat już dotąd chociaż odrobinkę odblokowały swój zaciemniony durnotami lub złymi obserwacjami umysł i zechcą słuchać, czy też w tym przypadku czytać dalej.
Kiedyś idąć obok kina byłem świadkiem pewnej ciekawej sytuacji. Z kina wybiegła wściekła mama, trzymając małe brzdąca za rękę i drąć się w niebogłosy „Odcięte ręce, demon, epidemia, mordobicie !! weź tu dziecko do kina na bajkę!” . Wyrzuciła zdenerwowana na ziemię bilet, na którym widniał napis „księżniczka Mononoke” a obok od 16 lat z nadzorem rodzica. Opuściłem nisko głowę. Sam wtedy nie byłem w wieku polecanym przez właścicieli kina, ale rygor całkowicie rozumiałem. By być szczery w całym filmie ręka odlatuje raz, a krwi nie ma tak dużo. Ja bym tam dał 16, lub 18 lat dlatego, że film ma głębokie przesłanie. On jest baśnią. Polski ciemnogród przyjął ta bajkę jako coś złego, bo przecież bajka ma byc dla dzieci. Cóż, cały świat raczył sądzić inaczej , gdyż księżniczka Mononoke, jak i następne, nieco psychodeliczne dzieło jej autora, Spirited Away dostały oscara.
Jakie anime mogę polecić dla osób, które chcą zacząć swoją przygodę z tą sztuką? Cóż, oscylowałbym w coś poważnego, bez przesadnych animacji i japońskiego poczucia humoru (który, przyznam szczerze, jest bardzo specyficzny, ale mnie bawi ogromnie). Dlatego pierwszym rekomendowanym tytułem będzie tutaj Death Note.

           DEATH NOTE


Nad naszym światem istnieje świat Bogów Śmierci. Ich świat i egzystencja są puste i bezcelowe. Nie wiedza czy jest coś nad nimi, skąd się wzięli. Wiedza tylko, że mają moc zabierania życia oraz kontrolowania sposobu śmierci za pomocą Notatników  Śmierci. Każdy z nich ma jeden, lecz jeśli któryś z nich będzie świadkiem śmierci drugiego, może przywłaszczyć sobie jego notatnik. Takim to sposobem Ryuuk, jeden z dość cynicznych shinigami postanowił zrzucić swój zapasowy notatnik na ziemię, dla samej zabawy w obserwację, co się stanie i jak człowiek ,który wejdzie w jego posiadanie wykorzysta nabytą moc.
Yagami Light jest wybitnym uczniem. Synem komendanta policji, dobrym bratem dla młodszej siostry no i powszechnie uważanym geniuszem swojego wieku. Pewnego dnia w ostatniej klasie liceum odnajduje notatnik na dziedzińcu szkolnym.Ignoruje go, ale zabiera, z czystej ciekawości. Notatnik ma bardzo ścisłe zasady, co do używania i restrykcji. Dla przykładu by móc zabić kogoś, trzeba znać jego imię i nazwisko oraz wiedzieć, jak wygląda jego twarz. Wtedy należy wpisać jego imię do notatnika , a do 30 sekund określić rodzaj i sposób śmierci. Jeśli nie, to osoba zginie pod wpływem ataku serca.
W umyśle młodego geniusza rodzi się myśl: ma kontrolę nad śmiercią. Jeśli okaże się to prawda. Prowadzi szereg zabójstw i okazuje się, że to działa. Light jednak postanawia wykorzystać to na swoją przewagę. Mając dostęp do akt policji, oglądając dziennik poznaje imiona i nazwiska seryjnych morderców, gwałcicieli i ich eliminuje za pomocą notatnika.
Chociaż zabijał dziesiątki , setki złych ludzi, wciąż było to morderstwo, więc do akcji wkracza L. Detektyw geniusz, który stawia sobie za zadanie odnaleźć tajemniczego morderce, który jakimś sposobem, nie wiadomo gdzie i jak , zabija ludzi powodując u nich atak serca...
Dalsze odcinki to genialnie i mowie to bez przesady zastawiane pułapki L na Kire (tak ludzie nazwali tajemniczego morderce), albo Kiry na L. Dochodzenia, przemyślenia, morderstwa i problemy związane z Bogami  Śmierci oraz zasadami dziennika, geniusz L, który momentami już jest tak blisko odkrycia , ze Kira jest Yagami, a czasami zupełnie jest wyprowadzany w pole.... to arcydzieło.



                                                       COWBOY BEBOP

Cowboy Bebop to jedno z moich ulubionych anime. Ludzie, którzy nie lubia duzych oczu i przesadnej kolorystyki odnajdą się w tej kresce. Jest to anime pełną parą, ale nieco mniej japońskich realiów. Akcja odbywa się w dalekiej przyszłości, gdzie istnieją statki kosmiczne, kolonie na wenus, marsie i wielu innych planetach. Ziemia jest niszczona przez meteoryty i jest praktycznie niezdatna do mieszkania.
Głównymi bohaterami jest paczka łówców głów na statku gwiezdnym Bebop. Szukają oni przestępców, łapią i odbierają wyznaczoną za nich nagrodę. Pomysł prosty, ale zrobiony po mistrzowsku. Akcja .. powiedzmy, że matrix ze swoją dynamika może się schować.
Osobiście bardzo wciągają osobiste historie bohaterów. Głównym jest Spike Spiegel, urodzony na Marsie, były żołnierz, mistrz walk... nieszczęśliwie zakochany, zdradzony przez najbliższego przyjaciela, żyje dość swawolnym trybem i ledwo wiąże koniec z końcem po dostaniu nagrody za główy. Jack jest byłym policjantem, który ma mechaniczną rękę. Ed to ...dziewczynka, młoda  , urodzona na Ziemi, mistrzyni hackingu. Bardzo ciekawa postacią jest Faye. Ta seksbomba urodziła się na Ziemi w roku 2020, wygrawszy lot rakietą by zobaczyć księżyc z bliska uległa wypadkowi  , a jej ciało zamrożono z nadzieją, że kiedyś uda się ją wyleczyć. Kiedy się jednak obudziła ,wiele , wiele lat po tym nic nie pamiętała ze swojego życia, została hazardzistka, złodziejka i łowczynia nagród, wkrótce przyłączając się do załogi Bebopa.
No już nie  spoileruje, to naprawdę miłe i przyjemne anime. Nie wymaga tyle myślenia co Death Note, ale nie stawiam go niżej.
                                             to nie wejściowka, ale 8m sceny ostatecznej walki.
                                            to spory spoiler, ale warto właśnie pokazac, jak
                                            niesamowita dynamikę i akcję potrafi wprowadzić anime.


                                          NEON GENESIS EVANGELION

Myślałem, czy opisać to, czy Full Metal Panic, ale wybrałem to. Dlatego, ze to klasyka, jedno z najsłynniejszych Anime i mang.
Akcja toczy się w przyszłości. Świat spotkało ogromne nieszczęście, ogromne demony (dla paradoksu zwane aniołami) atakowały ziemię i niszczyły miasta. Ludzkości udało się odeprzeć atak, lecz była świadoma nastepnego. Dlatego stworzyła ogromne roboty, które w pewien wysublimowany sposób mogą się łączyć z mózgiem wybranych ludzi i byc przez nich sterowane w walce z aniołami.
Akcja, walka... to ciekawa sprawa. To co tworz jednak to anime, to motywy walk Evangelionów (robotów) z aniołami, przeżycia, bardzo silne, głębokie i smutne głównych bohaterów (Shinjiego głownie) i to, że nie każda historia się dobrze kończy. Evangelion wbrew wrażeniom wynikającym z w/w opisu nie jest prosty, toteż pozostawie taką zajawkę bez dalszych wyjaśnień.

                                         FULL METAL ALCHEMIST

Dawno nie bawiłem się tak dobrze, jak przy tym anime. Manga jest o wiele lepsza, ale anime jest już skonczone więc polecam to (tak tak, często anime i manga pod tym samym tytułem w pewnym momencie tak się rozchodza fabułami, ze powstają dwie zupełnie różne alternatywy wydarzeń – to jest ciekawe!).
Cięzko opisac świat... Wydaje mi sie, że świat, któr jest otoczką w tym anime jest alternatywną wersją naszych lat 50,60 XXw, tylko bardziej kolorowy i istnieją zupełnie inne nacje i ludności.
Światem rządzi tzw, alchemia. Magiczny sposób na tworzenie jednej rzeczy z innej. Dla przykłady, jeśli chce się stworzyć auto, nalezy zrobić znak, który otwiera bramę, użyć materiałów, które mają te same pierwiastki co materiał, na który składa się auto, w odpowiednich proporcjach i znać procedurę. Ta magiczna alchemia w FMA to jest bardzo cięzka i ścisła nauka.
Poznajemy dwóch młodych braci, którzy zyja sobie na farmie ze swoja mamą. Ojciec ich opuścił dawno temu, więc mama robi co moze, by dwójka dzieci miala jak najlepiej. Po paru latach kobieta zaczyna ciężko chorować i umiera. Ed, który od dziecka uczył się alchemii i miał bardzo dobre wyniki w napadzie smutku i żalu postanawia użyć alchemii by przywrócić mamę do życia, ignorując tym samym główny zakaz tej nauki.
W czasie rytuału coś nie wychodzi, Ed traci ręke i nogę, jego brat Al umiera całkowicie, lecz nim jego dusza uciekła, Ed zamyka jego duszę resztką sił w pustej , ozdobnej zbroi.
Bracia postanawiają wyruszyć na poszukiwania i odkrycie kamienia filozoficznego, który sprawi, że Ed odzyska swoją rękę i nogę (miast tego używa  mechanicznych  wstawek , takie lekkie sci fi), a Al swoje ciało. Los jednak chciał inaczej i wiele innych osób też tego szuka i to dla innych celów.... a sposób w jaki zdobywa się ten kamień okazuje się być potworny. 
                                            świetna wejsciowka. polecam

To cztery z miliona tytułów wartych polecenia. Ale na początek starczy. Dlatego kończąc tym samym wywód, odwołuje sie do wszystkiego co napisałem powyżej. Dlaczego manga i anime są lepsze od tradycyjnego rysunku, a jeśli nie lepsze, to dlaczego nalezy je przynajmniej bardzo szanować. Jakie tytuły należy poznac, a przedewszystkim, to co chce w tej serii notek osiągnąć – nie nalezy mówić o czymś źle, jesli tego się nie zna w ogóle. Teraz juz poznaliście trochę ,a najlepiej jak oglądniecie cokolwiek z wwyżej polecanych rzeczy. Czekam na konstruktywne opinie, za i przeciw w komentarzach, albo ogólne wypowiedzi na temat notki.
Pozdrawiam. Następna notka notka z tego rodzaju tyczyć się będzie muzyki metalowej, ogólnie.
Atamano.

ps. Należą się tu podziękowania i pozdrowienia dla wiernych czytaczy oraz komentatorów.
Pierwszy dla Fanki, bo zawsze rzuca się na wszystko co stworze i czyta to uważnie, nawet jeśli jej się to nie podoba, to i tak przeczyta. dziękuje i licze na Ciebie dalej!
Rodzicom: wreszcie jest jakiś sposób by poznać nieco swojego offspringa, co?
Zuzi: właściwie gdyby nie Ty, nie powstałoby tu 90% notki, Ty mnie tym zaraziłaś :)
            Książkowi: a Ty mnie w tym chamie utrzymałeś :PEltherini: nie wiem czy tak dalej Cie zwać, ale wpływasz pozytywnie na to co tworzę i zawsze masz jakąś obiektywną, nieraz karcącą krytyke...zawsze. Ale to pozytywnie działa, mimo iż na początku chce Cie udusić. dzięki! :D
no i dla brata, który zainspirował mnie na tego bloga. Liczę na was, wasze komentarze, sugestie i wiernie czytanie. Pozdrawiam.

7 komentarzy:

  1. A możesz, czemu by nie, byle nie łączyć z nazwiskiem. I tam między L i T jest "F" (skoro i tak się czepiam:P).
    Tak, wiem, czepiam się literówek, ortografów, czasami przecinków i składni. Ogólnie jestem taką małą, wredną, czepiającą się paskudą, której przerwałeś liczenie całek.

    I w ogóle to nie rozumiem dlaczego ja jeszcze nie mam u siebie wszystkich odcinków NGE, co?

    "bylam, czytalam, jestes brzydki, dobranoc."
    elftherini

    OdpowiedzUsuń
  2. Bede się czepiał, ale nie mogę sie powstrzymać: "wracając do naszych baranów" mawiają francuzi ^^ z fr "Revenons à nos moutons " :P
    a druga kwestia czy ja wiem czy w anime zachowuja proporcje? Popatrz na bobaterki: nogi siegają prawie po cycki które maja wielkość arbuzów ^^ Nie zebym narzekał... no ale realizm siedzi troche :C
    tak to zajebisty tekst, stay golden!
    - Yad

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam hentai, więc trochę rozumiem Twój zachwyt nad tym rozdziałem sztuki, jakim jest anime/manga.
    Yad - mnie się podobają te zmienione proporcje. Zwłaszcza jeśli te nogi i cycki są narysowane dobrą kreską :)

    P.S. Bo się wzruszę! :)*

    OdpowiedzUsuń
  4. Stawiasz mi duże wyzwanie !
    Krytyka - lekki chaos!w początkowej filozoficznej przedmowie !
    Manga/Anime - dla mnie super wiedza, czepiam się jak anonim jedynie : "czepiam się literówek, ortografów, czasami przecinków i składni." Ja to lubię przecież wiesz i z zainteresowaniem przeczytałam !

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo mi się podoba Twoja niezłomna wiara w to co uważasz jedynie za słuszne - a najbardziej przekonanie że niektórzy po prostu wielu rzeczy nie rozumieją już tak z zasady albo z przyczyn podeszłego wieku / np. tata / Cudowne są Twoje pasje i piękne jest to ze potrafisz je bronić z taką determinacją i wielką wiedzą , czy to jednak zawsze prowadzi do zwycięstwa? Ktoś kiedyś użył takiego zdania - tylko pewne zwierze nie zmienia poglądów- a człowiek je niestety zmienia także z wiekiem . Za moich czasów tak piękna kreskówkę jaka był Bolek i Lolek , studio w Bielsku Białej robiło parę mięsięcy 1 odcinek o innych bardzo ambitnych planach tej Wytwórni nie wspomnę ale może nie ma tam zakładki na sukience i dbanie o każdy szczegół może nikt nigdy nie opisał ile tam jest wspaniałych przesłań wychowawczych i odnoszeń do historii. Jednak to zadziałało i działa do dnia dzisiejszego pomimo że w decydującym momencie Bolek nie odcina głowy Lolkowi zaostrzonym nożem ,powodując ucieczkę mamy z kina. Podkreślam to cudowne że walczysz o swoje przekonania i masz w nich wiele zawstydzających mnie racji ale uczymy się całe życie i młodzi i dorośli - TWÓJ WIELBICIEL - Artat

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale się rozpisał...Młodzieńczy zapał niesienia pochodni oświecenia ;)

    Zasadniczo się z Tobą zgadzam, ale powinieneś zdawać sobie sprawę, że dla kogoś, komu nie podobają się Manga, Anime czy inne tego wariacje, jest zupełnie obojętne czy zrobiono je w Chinach, czy w górach Pamiru i jak skomplikowane to dzieło. Nie mają na to wpływu stereotypy, lecz zwykły gust. Ja np. mam dość ambiwalentny stosunek do abstrakcji, pojednawczo określając twory tego kierunku mianem: bohomazu. I nie ma na to wpływu, że za pewne takie obrazy można by studio kupić. Posłuchać o ich walorach, posłucham - czemu nie? - ale na własnej ścianie tego nie powieszę.

    Co do wygłaszania przez osoby kwestii na tematy w których mają mgliste bądź błędne pojęcie to wydaję mi się to znacznie bardziej istotne w kwestiach fundamentalny (np. wiary). A co do filmików, jednych to zainteresuje, inni prześlizgną się po ich wierzchu, a jeszcze inni stwierdzą, że mają ciekawsze rzeczy do roboty. I też mogą mieć rację. Świata żadna z tych decyzji nie zmieni i nie obejdzie.

    No ja też się rozpisałem :D

    Pozdrawiam, Młody

    Szary Wilk

    OdpowiedzUsuń
  7. Po pierwsze:

    do łapek Tobie Dragon Ball'a nie wkładałam więc nie ściemniaj mi tu, że to moja zasługa :P

    Po drugie:

    Nie znam się na tym specjalnie i nigdzie tego nie sprawdzałam, ale wydaje mi się, że z tymi komputerami -a właściwie ich braku w anime - to przesadziłeś trochę. Nawet jeżeli sceny komputerowe nie "wylewają" się z ekranu to pewnie i tak (w nowszych produkcjach) rysownicy używali tabletów itd...

    Po trzecie(za to mi się pewnie oberwie :P):

    Nie bardzo chcę się powtarzać ale w sumie i Arat i Szary Wilk mają trochę racji, nie sądzisz? Oczywiście dla mnie konkurencji manga i anime nie mają ale ludzie (nie tylko starsi) często z niektórymi animacjami są związani emocjonalnie - w końcu często jest to w jakiś sposób powiązane z ich dzieciństwem. Mówiąc komuś takiemu, że to co on wspomina z takim sentymentem jest dnem, nie zmienisz w żaden sposób jego zdania a uzyskasz tylko delikatnie mówiąc dezaprobatę. Sam powiedziałeś, że Król Lew bardzo Ci się podobał. Disney i Pixar ma naprawdę sporo nowszych fajnych animacji np. Planeta skarbów, Atlantyda, Odlot... Nie uogólniaj za często i będzie ok :).

    Co do reszty się zgadzam chociaż może listę anime bym trochę zmieniła :).
    Czy już pisałam, że powinieneś wziąć się za pisanie artykułów/opowiadań/recenzji za pieniądze? :P

    OdpowiedzUsuń

To boldly go ...

To boldly go ...
where no man has ever been before....